co znaleziono w grobie jezusa
Tajemnica pustego grobu. 5 lat temu 12 min czytania. W 1985 roku w Lynchburgu, w amerykańskim stanie Wirginia, kilka tysięcy osób przysłuchiwało się debacie akademickiej na temat zmartwychwstania Jezusa. Naprzeciwko siebie stanęli: znany ateistyczny filozof prof. Antony Flew z uniwersytetu w Oksfordzie i chrześcijański biblista dr Gary
“Modlitwy przy Grobie Pańskim” to modlitewnik, w którym można znaleźć wybrane modlitwy, które można odmawiać przy Grobie Chrystusowym. Na początku znajduje się tekst dwóch modlitw: Gorzkie Żale (często śpiewane przez wiernych po zakończeniu Liturgii Męki Pańskiej) oraz Godzinki o Grobie Chrystusowym.
Badania potwierdzają, że w tym obszarze w czasach Chrystusa znajdował się cmentarz żydowski. Starożytne nisze grobowe (kochim) przy kaplicy Syryjczyków (domena publiczna) Archeolog Dan Bahat wypowiada się niejednoznacznie: Nie możemy być absolutnie pewni, że grób Jezusa znajdował się dokładnie tu, gdzie Bazylika Grobu Świętego.
Trudno powiedzieć coś pewnego o tym, co działo się z Golgotą i grobem Pańskim pomiędzy wydarzeniami paschalnymi a zburzeniem Jerozolimy w 70 roku. Nowy Testament nie podaje zbyt wielu informacji, skupia się raczej na spotkaniach Zmartwychwstałego z kobietami i uczniami. Pierwsi chrześcijanie modlili się w domach oraz w świątyni
Maria Magdalena. Św. Łukasz, „Ewangelista czułości kobiecej”, podaje wzmiankę o uzdrowieniu Marii Magdaleny. Pojawia się ona w tak zwanym „summarium”, czyli krótkim streszczeniu, podsumowaniu działalności Jezusa: Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim
Hoya Hilux Single Vision Plastic Lens. 5 gru 16 07:09 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Naukowcy po raz pierwszy od stuleci otwarli grobowiec Jezusa. Odsłonięcia płyty dokonano w ramach prac renowacyjnych. Grób był zasłonięty marmurową płytą od około 1555 roku, aby uchronić go przed kradzieżami. Po jej odsunięciu naukowcy zobaczyli dużą ilość kamieni. Następne godziny prac przyniosły odsłonięcie kolejnej płyty (oznaczonej znakiem krzyża) oraz dotarcie do wnętrza samej niszy grobowej, która wg archeologów znajduje się w nienaruszonym stanie. Jednak trzeba przeprowadzić wiele badań, aby w końcu dowiedzieć się, jaka była oryginalna powierzchnia kamienia, na którym przez trzy dni spoczywało ciało Chrystusa. Na przestrzeni lat sanktuarium, w którym znajduje się grobowiec Chrystusa, było kilkukrotnie przebudowywane, ponieważ nękały je pożary i trzęsienia ziemi. Mimo że wygląd zewnętrzny grobu znacznie się zmienił, a skała Golgoty jest dość zniszczona, to nadal należą one do najcenniejszych relikwii chrześcijańskich. Miejsce nieprzerwanie przyciąga pielgrzymów z całego świata. Data utworzenia: 5 grudnia 2016 07:09 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Dwa skorodowane żelazne gwoździe z czasów rzymskich mogą pochodzić z grobu Kajfasza – żydowskiego kapłana, który miał wydać Jezusa Rzymianom. W nowych badaniach na powierzchni gwoździ znaleziono okruchy drewna i kości, które mogą potwierdzać, że zostały one użyte w czasie ukrzyżowania. Czy może chodzić o ukrzyżowanie Jezusa? Dwa badane gwoździe trafiły w ręce Israela Hershkovitza, znanego antropologa z Uniwersytetu w Tel Awiwie w nieoznakowanej paczce. Możliwe, że pochodziłī z kolekcji Nicu Haasa, izraelskiego antropologa zmarłego w 1986 roku. Według Israel Antiquities Authority (IAA) pochodziły z grobowca odkrytego w latach 70., a więc 20 lat przed odkryciem grobu Kajfasza. Nigdy jednak nie znaleziono oficjalnego potwierdzenia, skąd w rzeczywistości pochodziły. Nowe badania w wiarygodny sposób powiązały je jednak z grobowcem Kajfasza, choć IAA temu zaprzecza. Główny autor nowych badań, które w lipcu zostały opublikowane w Archaeological Discovery, geolog Aryeh Shimron z Jerozolimy, zaznacza, że uzyskane przez jego zespół nowe dowody „absolutnie nie dowodzą”, że gwoździe zostały użyte do ukrzyżowania Jezusa. Z pewnością jednak wzmacniają takie przypuszczenia. – Z pewnością nie chcę powiedzieć, że te gwoździe pochodzą z ukrzyżowania Jezusa z Nazaretu. Ale czy to gwoździe z ukrzyżowania? Bardzo prawdopodobne, że tak – powiedział Shimron w rozmowie z portalem Live Science. Gwoździe są na tyle długie, że – jak twierdzą naukowcy – można było ich użyć do przybicia dłoni człowieka. Ponadto ich końce są wygięte do góry, co mogło służyć temu, aby ciało nie oderwało się od drewna. najstarszy dziennik w języku hebrajskim, wydawany w Izraelu (obecnie publikowany także po angielsku) podał w jednym z artykułów, że wyniki nowych badań są „wysoce spekulatywne” i część naukowców ich nie uznaje. "Unikatowy ślad chemiczny" W najnowszym badaniu Shimron i jego współpracownicy porównali próbki pobrane z obu gwoździ z osadami znalezionymi w ossuariach w grobowcu Kajfasza (ossuaria to kamienne naczynia używane do przechowywania kości). Chcieli w ten sposób ustalić, czy gwoździe mogły pochodzić właśnie z tego grobowca, co sugerowały wcześniejsze doniesienia, niepoparte badaniami. Okazało się, że fizyczne i chemiczne sygnatury znalezione na gwoździach i w ossuarium nie tylko do siebie pasują, ale też wdają się być unikatowe. Na przykład stosunki izotopów węgla i tlenu w obu zestawach próbek sugerowały, że pochodziły z niezwykle wilgotnego środowiska i miały znaczące „osady naciekowe” – opisuje Live Science. Odkrycia odpowiadają warunkom panującym w grobowcu Kajfasza, który znajduje się w pobliżu starożytnego akweduktu i często mógł być zalewany. Naukowcy znaleźli również dowody na to, że zarówno na gwoździach, jak i ossuariach występuje specyficzny grzyb, który rośnie tylko w bardzo wilgotnych warunkach i nie został znaleziony w żadnym innym grobowcu w Jerozolimie. Analiza gwoździ za pomocą mikroskopu elektronowego wykazała też, że znajdują się na nich odłamki drewna, które naukowcy zidentyfikowali jako cedr, oraz drobne fragmenty skamieniałych kości. Makabryczna pamiątka czy amulet Wszystkie te ustalenia w wyraźny sposób wzmacniają żywą od lat teorię, że gwoździe te pochodzą z ukrzyżowania Jezusa. Zwolennicy teorii twierdzą, że Kajfasz, targany wyrzutami sumienia po ukrzyżowaniu Jezusa miał zabrać gwoździe z jego ciała na pamiątkę. W przeszłości Żydzi wierzyli także, że gwoździe z ukrzyżowania mają moc uzdrawiania i traktowano je jako swoiste amulety. Dotyczy to jednak wszystkich ukrzyżowań, a należy pamiętać, że w starożytnym Rzymie była to powszechna technika wykonywania kary śmierci. Także obecność fragmentów kości nie dowodzi, że gwoździe pochodzą z ukrzyżowania, a w szczególności, że pochodzą z ukrzyżowania Jezusa. Ossuaria są pełne kości, nic więc dziwnego, że drobinki mogły znaleźć się na gwoździach. Ponadto – co zauważa izraelski dziennik – takich samych gwoździ używano do budowy trumien, co także może tłumaczyć ich obecność w grobowcu. Kontrowersyjna archeologia O teorii, że gwoździe pochodzą z ukrzyżowania Jezusa, po raz pierwszy zrobiło się głośno w 2011 roku za sprawą filmu dokumentalnego dziennikarza Simcha Jacobovici. Po analizie zapisów z odkrycia grobowca Kajfasza, które miało miejsce w 1990 roku, Jacobovici skontaktował się z Hershkovitzem. Raport archeologów badających grobowiec Kajfasza i jego rodziny potwierdzał, że na miejscu znaleziono dwa żelazne gwoździe: jeden w nieoznaczonym ossuarium, a drugi na ziemi, gdzie prawdopodobnie upadł, gdy grobowiec plądrowali cmentarni złodzieje. Dziennikarz stwierdził, że Kajfasz kazał się pochować z gwoźdźmi z ukrzyżowania Jezusa. Hershkovitz, który nadal jest w posiadaniu dwóch gwoździ, powiedział Live Science, że najnowsze badania nie przekonały go do tej teorii, ale nie wykluczył możliwości, że gwoździe pochodzą z grobowca Kajfasza. Podkreślił, że jako naukowiec stara się mieć „otwarty umysł”.
Ewangeliści zgodnie przekazują, że ciało Jezusa znajdowało się w grobie nie dłużej niż od piątkowego wieczoru do niedzielnego świtu, a więc około 30-35 godzin. Następnie w tajemniczych okolicznościach zniknęło. Czy jednak owego wielkanocnego poranka grób Chrystusa był rzeczywiście pusty? Biblijne przekazy dotyczące zmartwychwstania w pierwszym rzędzie skupiają się na fakcie odkrycia pustego grobu, a dopiero w dalszej perspektywie opisują spotkania uczniów ze zmartwychwstałym Panem. Na szczególną uwagę zasługuje relacja św. Jana, który jako jedyny spośród ewangelistów był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń Wielkiego Tygodnia. Umiłowany uczeń Jezusa przekazuje interesujące szczegóły dotyczące tego, co ukazało się jego oczom po wejściu do najsłynniejszego grobu świata. Otóż Piotr i Jan, otrzymawszy od Marii Magdaleny wiadomość o zniknięciu ciała Pana, pobiegli na miejsce, aby to sprawdzić (zob. J 20,1-4). Jan, który dotarł jako pierwszy, zajrzał do środka i zobaczył leżące płótna, a gdy dołączył do niego Piotr, wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu (J 20,6-7). Znamienne, że ewangelista Jan, zazwyczaj zwięzły i rzeczowy, ze szczegółami opisuje to, co znajdowało się w grobie. Dlaczego było to dla niego tak ważne? Spróbujmy rozważyć tę kwestię w dwóch etapach: zobaczmy najpierw, czym były owe płótna znalezione w grobie, a następnie zastanówmy się, co mogło być w nich tak niezwykłego, że bezpośrednio po ich scharakteryzowaniu Jan wspomina: Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył (J 20,8). Rodzaje płócien grobowych Chrystusa Pierwszy problem, na jaki napotykamy w opisie płócien grobowych Jezusa, polega na właściwym odczytaniu użytych przez ewangelistów greckich terminów. Jan wzmiankuje o dwóch rodzajach tkanin, znalezionych w grobie: o „leżących płótnach” oraz o „zwiniętej chuście”. Pierwszy termin, tłumaczony jako „płótna”, w greckim oryginale jest liczbą mnogą słowa othónion, i może oznaczać: płótna, bandaże, opaski, płaty prześcieradła lub całuny. Słowo to, będące zdrobnieniem, wskazuje raczej na mniejsze kawałki materiału. Natomiast pozostali ewangeliści używają w tym kontekście innego greckiego terminu (sindṓn), który tłumaczy się jako: lniane płótno, tunika lub prześcieradło. Dodajmy przy tym, że czasowniki użyte przez synoptyków wskazują, że Jezus miał być w to płótno „owinięty”, podczas gdy Jan mówi raczej o „powiązaniu” ciała Jezusa wspomnianymi materiałami. Te drobne różnice można wyjaśnić, zestawiając ze sobą dwa opisy: ciało Jezusa mogło być najpierw owinięte w duże lniane płótno typu prześcieradła, o czym wzmiankują ewangelie synoptyczne, po czym zostać powiązane czymś w rodzaju opasek lub bandaży, jak z kolei sugeruje Ewangelia Janowa. Pasowałoby to do opisu wskrzeszenia Łazarza, który wyszedł z grobu, mając nogi i ręce powiązane opaskami (J 11,44). Niemniej na określenie tych opasek użyte jest inne greckie słowo: nie othónia, ale keiríai, czyli bandaże lub tasiemki. Ostatecznie nie możemy mieć pewności, jak dokładnie wyglądała tkanina, w którą owinięto ciało Jezusa. Możliwe, iż oba terminy – zarówno Janowe othónion, jak i synoptyczne sindṓn – odnoszą się do tego samego materiału, użytego w czasie Pańskiego pogrzebu. Drugim rodzajem płótna grobowego według Jana jest tzw. „chusta”. Słowo to, które po grecku brzmi soudárion, oznacza dosłownie tkaninę do otarcia potu, a więc coś na wzór naszej płóciennej chusteczki. Jednak w kontekście pogrzebowym termin ten odnosi się do zasłony lub welonu, który zgodnie ze starożytnym żydowskim sposobem grzebania kładziono na twarz zmarłego. Podobne płótno miał na głowie wskrzeszony Łazarz, którego twarz po wyjściu z grobu była zawinięta chustą (J 11,44). Co ciekawe, zwyczaj umieszczania chusty na obliczu zmarłego jest do dzisiaj praktykowany podczas papieskich ceremonii żałobnych, jak to miało miejsce także w czasie pogrzebu św. Jana Pawła II. Ewangelista Jan nie wspomina jednak nic o tej chuście, kiedy opisuje pogrzeb Jezusa, wzmiankując jedynie o obecności „płócien” (othónia): Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania (J 19,40). Chusta pojawia się dopiero przy opisie pustego grobu. To oczywiście nie wyklucza jej użycia także wcześniej, chociaż bezpośrednio się tego nie stwierdza. Szczególne ułożenie tkanin Wróćmy do zasadniczego pytania: co wyjątkowego Jan zastał w grobie, skoro natychmiast uwierzył w zmartwychwstanie Pana? Nie wydaje się, aby chodziło o sam fakt nieobecności ciała, bo już Maria Magdalena to stwierdziła, podejrzewając kradzież. Być może więc szło o obecność tam tkanin, które wskazywałyby na cudowne opuszczenie grobu przez Jezusa? Pamiętajmy, że Łazarz po wskrzeszeniu wyszedł z pieczary powiązany opaskami i z chustą na głowie, z których trzeba go było uwolnić (zob. J 11,44). Ewentualni złodzieje też raczej nie trudziliby się odplątywaniem tkanin, lecz w pośpiechu wykradliby zawinięte ciało. Ale i to nie stanowi wystarczająco pewnego dowodu. Wydaje się zatem, że umiłowanego ucznia o zmartwychwstaniu Chrystusa ostatecznie przekonało wyjątkowe i niepowtarzalne ułożenie grobowych płócien, szczegółowo opisane przez ewangelistę. Czym się charakteryzowało? Janowa relacja o rozmieszczeniu zastanych w grobie materiałów jest jeszcze bardziej zawiła niż samo określenie rodzaju tkanin. Ewangelista podaje, że pierwsze z nich – czyli płótna – były „leżące”. Użyte tutaj greckie słowo keímena tłumaczymy jako „rozłożone”, „leżące” lub „rozpostarte”, ale może ono także wskazywać po prostu na fakt „znajdowania się” tam płócien, bez szczególnego określania miejsca ich złożenia. Znaczyłoby to, że płótna znajdowały się właśnie tam, gdzie je wcześniej położono. Natomiast w odniesieniu do drugiej tkaniny – czyli chusty – Jan stwierdza, że nie znajdowała się razem z resztą płócien, ale oddzielnie zwinięta na jednym miejscu (J 20,7). Jest to najbardziej niejasne wyrażenie w całym opisie. Grecki zwrot allà chorìs entetyligménon eis héna tópon, które dosłownie oznacza „ale osobno zawinięta w jednym miejscu”, wprowadza zasadniczy kontrast między wyglądem i położeniem tej chusty, a resztą płócien grobowych. Musiało w niej być coś innego i wyjątkowego: nie wyglądała na rozłożoną, jak pozostałe tkaniny, lecz dosłownie – jak sugeruje użyty tutaj termin entetyligménon – była „zawinięta”, „okręcona” lub „owita”. Kolejną zagadkę stanowi jej umiejscowienie: wyrażenie eis héna tópon – dosł. „na jednym miejscu” – nie jest po grecku jednoznaczne i można je oddać na co najmniej dwa sposoby: albo jako zwrot typu „w osobnym miejscu”, „w innym miejscu”, albo też jako określenie „w tym samym jednym miejscu”, „dokładnie na swoim miejscu”, czy „w identycznej pozycji”. Ten drugi sposób przekładu, jaki dopuszcza grecki tekst, rzuca nowe światło na to, co mogli dostrzec w grobie Piotr i Jan. Jeżeli chusta, w przeciwieństwie do reszty płócien, znajdowała się „w swojej identycznej pozycji”, znaczyłoby to, że zachowała ten sam wypukły kształt, jaki miała, kiedy przykrywała jeszcze głowę Zmarłego. Inne tkaniny natomiast były „rozciągnięte”, to znaczy naturalnie płaskie, jako że pod nimi nie było już ciała. Możemy zatem przetłumaczyć nasze problematyczne zdanie (J 20,7) w następujący sposób: Piotr wszedł do wnętrza grobu i ujrzał rozpostarte [spłaszczone] płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, nie rozpostartą [płasko] razem z płótnami, ale przeciwnie: owiniętą w swojej jedynej pozycji [czyli w takiej, jaką miała na początku]. Taki przekład wydaje się o wiele bardziej sugestywny i lepiej tłumaczy reakcję ucznia, który na widok tak niezwykle ułożonych tkanin, uwierzył. Co z relikwiami? Możemy podjąć dodatkową próbę wyjaśnienia owego zagadkowego wersetu w oparciu o znaczenia wiązane z relikwiami czczonymi dzisiaj jako płótna grobowe Chrystusa. Nie sposób nie odnieść się najpierw do najbardziej znanego Całunu Turyńskiego. W tę tkaninę, noszącą na sobie tajemniczy wizerunek Ukrzyżowanego, miało być owinięte ciało Jezusa, które złożono do grobu. Przyjmując jej autentyczność, z powodzeniem można utożsamić ją z prześcieradłem (sindṓn), o którym piszą ewangelie synoptyczne. Według niektórych badaczy także Janowe płótna (othónia) to odpowiednik aramejskiej formy liczby podwójnej, którą można przetłumaczyć jako „podwójne płótno”, czyli złożone na dwa. To z kolei zgadzałoby się z wyglądem Całunu Turyńskiego owiniętego wokół ciała Jezusa. Chociaż teksty biblijne nie wspominają nic o ewentualnym wizerunku powstałym na takim materiale, warto zauważyć, że św. Mateusz, pisząc o pogrzebie Jezusa, zaznacza, że ciało zostało owinięte w „czyste płótno” (Mt 27,59). Użyty tu przymiotnik grecki kathará tłumaczy się jako „czysty” lub „niepoplamiony”. Nietrudno sobie wyobrazić, że ewangelista, wiedząc o istnieniu niezwykłego wizerunku na Całunie, chciał podkreślić, że w czasie Jezusowego pogrzebu płótno było czyste, a więc nie posiadało jeszcze żadnego wizerunku. Są to jedynie domysły, które jednak pokazują, iż Biblia nie wyklucza możliwości obecności w Grobie Pańskim Całunu Turyńskiego, chociaż też jednoznacznie tego nie potwierdza. Równie dobrze należałoby zapytać, co stało się z grobową chustą (soudárion), która spoczywała na głowie Jezusa. Spośród kilku rozsianych po świecie relikwii, pretendujących do miana Jezusowego soudárion, na szczególną uwagę zasługują dwie: Chusta z Oviedo w Hiszpanii, zawierająca duże plamy krwi zgodnej z tą z Całunu Turyńskiego, oraz Chusta z Manoppello we Włoszech, posiadająca tajemniczy, niemal fotograficzny wizerunek twarzy Chrystusa, czczony jako Święte Oblicze (Volto Santo). Obie chusty są komplementarne ze sobą oraz z Całunem, to znaczy posiadają takie same szczegóły, proporcje i kształty. Założenie obecności w grobie obu tych chust mogłoby dodatkowo pomóc wyjaśnić zjawisko, które Jan ujrzał, kiedy tam wszedł. Jeśli przyjmiemy, że zanim jeszcze owinięto ciało Jezusa w Całun Turyński, okręcono wokół Jego głowy Chustę z Oviedo w celu zatrzymania wypływu krwi z jamy ustnej, wówczas łatwiej możemy zrozumieć zjawisko „osobnej chusty”, o którym wspomina ewangelista. Otóż zgromadzona na tkaninie z Oviedo krew, zmieszana z wonnościami, których użyto do pogrzebu (zob. J 19,39-40), mogła skutecznie usztywnić materiał, przez co zachował on kształt głowy nawet po zniknięciu, a raczej przeniknięciu przezeń zmartwychwstałego Ciała Jezusa. Reszta Całunu i ewentualnych opasek naturalnie opadła, podczas gdy tkaniny w części głowy pozostały w swojej unikalnej niezmiennej pozycji. Przyjmując dodatkowo, że wierzchnią tkaniną grobową, umieszczoną na Całunie Turyńskim w miejscu twarzy Jezusa, była Chusta z Manoppello, możemy wyobrazić sobie wrażenie, jakie widok oblicza żyjącego Pana mógł wywrzeć na pogrążonym w żałobie umiłowanym uczniu. Słynna chusta „owinięta w jedynej pozycji” wyróżniałaby się nie tylko niepowtarzalnym sposobem ułożenia w kształcie głowy, ale także obecnością wizerunku, pozostawionego tam jako niezaprzeczalny dowód zmartwychwstania Chrystusa. Czy właśnie dlatego Jan, gdy tylko to ujrzał, bez cienia wątpliwości uwierzył? Zostawiając na boku liczne badania naukowe dotyczące tkanin z Turynu i z Manoppello, warto podkreślić, że póki co nie istnieją zadowalające dowody czysto ludzkiego pochodzenia obu relikwii. Istotnie, oba wizerunki uznawane są powszechnie za acheiropoíetoi, czyli „nie ręką ludzką uczynione”. Wracając do perspektywy biblijnej, należy ponownie stwierdzić, że chociaż opisy ewangeliczne nie dowodzą wprost autentyczności wspomnianych relikwii, niemniej jednak jej nie wykluczają. Pewne cechy tych tajemniczych wizerunków zdają się wręcz zaskakująco trafnie tłumaczyć i uzupełniać to, czego sam tekst natchniony bezpośrednio nie wyjaśnia. Jednak o obecności w Grobie Pańskim w ów wielkanocny poranek Chusty z Oviedo, Całunu Turyńskiego czy Chusty z Manoppello prawdopodobnie w sposób ostateczny nigdy się nie dowiemy. Albowiem zmartwychwstanie Chrystusa nie jest rzeczywistością dostrzegalną oczyma ciała, lecz pozostaje tajemnicą naszej wiary. Piotr także był obecny w grobie, ale tylko o Janie napisano, że uwierzył. Może zatem nie chodzi tu o zwykłe ludzkie widzenie, ale o takie, które dokonuje się jedynie w sercu umiłowanego ucznia. Ono dostępne jest przez wiarę także nam. Również dziś zmartwychwstały Pan kieruje do wszystkich swych uczniów paschalne zaproszenie: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29). Paweł Paszko – kapucyn, doktorant Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, specjalizuje się w teologii biblijnej. „Głos Ojca Pio” [110/2/2018], opr. ac/ac
W Biblii można przeczytać, że Jezus doznał wniebowstąpienia, więc jego doczesne szczątki nie powinny znajdować się na Ziemi W kolejnych wiekach zaczęto traktować Chrystusa jako postać historyczną i rozważać, gdzie został on pochowany. Na temat grobu Jezusa powstało sporo teorii Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Z perspektywy nauki Kościoła grób Jezusa to ten, w którym, po ukrzyżowaniu, Józef z Arymatei oraz Nikodem złożyli Jego ciało. Po dwóch dniach stwierdzono jego brak, po czym okazało się, że Chrystus wrócił do żywych i jeszcze przez 40 dni przebywał wśród uczniów, których świadectwa Kościół uznaje za historyczne relacje potwierdzające zmartwychwstanie. Po tym okresie, zgodnie z Ewangeliami Łukasza i Marka, Jezus z Apostołami udał się na Górę Oliwną, gdzie dokonał wniebowstąpienia: - wspomina św. Łukasz. W ten sposób Jezus pożegnał się ze światem, nie zostawiając po sobie doczesnych szczątków. Jednak w oświeceniu - epoce rozumu - Biblię i opisane w niej wydarzenia zaczęto poddawać krytyce. Heinrich Paulus (1761-1851) - niemiecki teolog racjonalistyczny był zwolennikiem hipotezy, że Jezus nie umarł na krzyżu, tylko zapadł w śpiączkę, z której potem się obudził. Ernest Renan (1823-92) - francuski polihistor, który wywołał burzę książką "Żywot Jezusa" (1863), gdzie dokonał "demistyfikacji" i uczłowieczenia Chrystusa pisał, że wszystkie cudowne wydarzenia z jego życia są elementami mitu zbudowanego wokół jego osoby. Koncepcje te położyły podwaliny pod współczesną wizję Jezusa jako postaci historycznej. Kwestia tego, co działo się z nim po zakończeniu działalności w Ziemi Świętej nadal pozostaje tematem niechętnie podejmowanym przez badaczy, którzy nie chcą konfliktu z Kościołem i wiernymi. Skoro jednak uznaje się, że Jezus był człowiekiem, Jego ciało nie mogło ot tak zniknąć. Nawet jeśli przyjąć, że umarł na krzyżu, Jego zwłoki powinny stać się najcenniejszą relikwią dla wyznawców. Ich brak może sugerować, że Jezus rzeczywiście przeżył mękę i wywędrował, być może na Wschód. I to tam należałoby szukać Jego grobu. Skromny grobowiec Syna Bożego Teoria o Jezusie w Indiach ma dwie części składowe. Jedna z nich koncentruje się wokół tajemniczego grobowca Roza Bal w Śrinagarze - stolicy Kaszmiru. Choć nazwa krainy może nasuwać skojarzenia z egzotyką i bogactwem, czasy jej świetności dawno minęły. Wygląd grobowca Roza Bal odzwierciedla ten fakt. Ten skromny budynek o bielonych wapnem ścianach, przylegający do muzułmańskiego cmentarza, skrywa szczątki legendarnego mędrca nazywanego przez miejscowych Yuzasaf (lub Yuz Asaf), szerzej znanego jako… Jezus Chrystus. We wnętrzu Roza Bal (dosł. "Miejsca zmarłych") znajduje się zabezpieczony drewnianą konstrukcją grobowiec z pochówkiem z okresu przedislamskiego. Tożsamość Yuzasafa mają zdradzać wyryte w kamieniu wizerunki stóp wyglądających na poranione lub (zdaniem niektórych) przebite. O samym Yuzasafie wiadomo raczej niewiele. Pierwsze informacje na jego temat pojawiają się w źródłach pisanych z XVIII w. Ciekawa wzmianka pochodzi z akt sądowych z 1770 r. dotyczących sprawy o prawo do opieki nad grobowcem. - wspomina źródło. Popularyzatorem koncepcji, iż Roza Bal jest grobowcem Jezusa był Mirza Ghulam Ahmad (1835-1908) - reformator religijny (przez większość muzułmanów uznawany za heretyka) i założyciel wspólnoty Ahmadija, która stawia sobie za cel pokojowe propagowanie islamskich wartości. W 1898 r. opublikował on książkę pt. "Masih Hindustan Mein" (w Europie znaną jako "Jezus w Indiach"), gdzie twierdził, że Chrystus po opuszczeniu Judei udał się przez Persję i Afganistan do Indii. Mirza Ghulam Ahmad oparł swój wniosek na analizie przekazów ustnych i pisemnych wskazujących, że Yuzasaf to nikt inny tylko Isa, jak brzmi koraniczne imię Jezusa. Wiarę w to deklarowali wówczas liczni mieszkańcy Śrinagaru. Zdaniem założyciela Ahmadijji, Chrystus podążył na wschód, by szukać tam… zaginionych plemion Izraela. Inne ślady Jezusa w Indiach Wydaje się, że w Roza Bal rzeczywiście pochowano jakiegoś świętego męża. Problem w tym, że zdaniem naukowców w świadomości miejscowych informacje o historii tego miejsca mogły się nieco zapętlić. Imię Yuzasaf może pochodzić od Budasaf lub Yudasaf, jak w tradycji islamskiej określano Buddę (słowa te wywodzą się od sanskryckiego "boddhisatva"). Należy mieć bowiem na uwadze, że Kaszmir był pierwotnie buddyjski, a w toku islamizacji, w okresie sułtanatu (XIV-XVI w.) większość świątyń zamieniono na meczety. Jednak Roza Bal i legendy to nie jedyne ślady obecności w Kaszmirze człowieka, który mógł być Jezusem. Kolejnym jest inskrypcja ze steli w świątyni Takht-i-Suleiman (Tron Salomonowy) nad jeziorem Dal w Śrinagarze, która głosi: Angielskojęzyczna literatura, która powtarza treść inskrypcji, nie podaje, jak brzmiało w oryginale imię proroka zapisane na steli. Jeśli jest ona prawdziwa, na pewno nie mogło to być imię "Jezus" (to pochodna greckiej wersji; oryginalne imię Jezusa brzmiało "Joszua"). Wątpliwości budzi też podana data (nie wiadomo, jakiej rachuby) oraz wiek kolumny. Odniesienia do legendy o wędrującym Jezusie zachowały się także w średniowiecznych pismach islamskich. W XV-wiecznej księdze "Rauzat as-safa" dotyczącej królów i proroków, wspomina się o nim w następujących słowach: "Był wielkim podróżnikiem. Ze swojego kraju przybył z kilkoma uczniami do Nasibain, i posłał ich do miasta, by nauczali". Druga część teorii o pobycie Jezusa w Indiach związana jest z okresem tzw. zaginionych lat z Jego życia, kiedy to - zdaniem św. Łukasza - "Jezus robił postępy w mądrości" (choć Ewangelie ani słowem nie określają, gdzie i jak). W 1887 r., podczas podróży do himalajskiego Ladakhu zwanego "Małym Tybetem", Nikołaj Notowicz (1858-?) - rosyjski dziennikarz, oficer i podróżnik, dowiedział się, jak to było. W klasztorze Himis natknął się na manuskrypt dotyczący życia "Świętego Issy", który wydał mu się dziwnie podobny do Jezusa. Treść "Tybetańskiej Ewangelii" mówiącej o latach spędzonych przez Jezusa w Indiach, Notowicz opisał w "Nieznanym życiu Jezusa" (1894), które rozpala wyobraźnię czytelników do dziś, choć stoi w sprzeczności do historii o życiu Chrystusa w Kaszmirze. - wspomina żywot z Himis opisujący również powrót Issy do ojczyzny, działalność wśród Żydów oraz śmierć na krzyżu. "Kiedy zaszło słońce, skończyły się cierpienia Issy. Stracił świadomość, jego dusza uwolniła się od ciała i na powrót złączyła z Bogiem". Równie kontrowersyjny temat dotyczy tych, których Yuzasaf miał szukać na Wschodzie, a więc potomków tzw. 10 zaginionych plemion Izraela. Z kart dziejów zniknęły one, gdy ich państwo rozbili Asyryjczycy. Na Bliskim Wschodzie oraz Półwyspie Indyjskim rzeczywiście istnieją grupy etniczne i wspólnoty, których tradycja odwołuje się do historii zaginionych plemion. Najbardziej znani to afgańscy Pasztuni oraz Bene Izrael - hinduska społeczność uznająca się za potomków Izraelitów, u której - mimo lat izolacji - przetrwały liczne żydowskie zwyczaje. Przedstawiciele Bene Izrael zamieszkują Bombaj i Karaczi, zajmują wyższe pozycje społeczne, a ich liczba sięga 20 tys. A może Jezus naprawdę przeżył ukrzyżowanie i zbiegł do kraju, w którym mógł liczyć na przyjęcie życzliwsze niż wśród swoich? Idee Mirzy Ahmada i Notowicza kontynuuje dziś dr Fida Hassnain - autor wielu publikacji o sekretnym życiu Jezusa, którym trudno jednak przebić się przez barierę religijnych dogmatów i niechęci środowiska naukowego. Jeśli w kaszmirskim folklorze rzeczywiście istnieją odniesienia do postaci Jezusa, warto je mimo wszystko zbadać, choćby w kontekście religioznawczym. __________________ Cytaty pochodzą z: Notowicz N., "The Unknown Life of Jesus: The Original Text of Nicolas Notovich's 1887 Discovery", Fresno 2004. "Biblia Tysiąclecia", Poznań 2003.
National Geographic opublikował sensacyjne badania dotyczące grobu Jezusa. Mimo zniszczeń sprzed tysiąca lat nadal istnieją oryginalne elementy konstrukcyjne. Bazylika Grobu Bożego w Jerozolimie była przez lata obiektem dewastacji. W 1009 roku została całkowicie zburzona. Naukowcy spierali się, czy obecna budowla stoi w tym samym miejscu. Ta zagadka od lat nurtowała archeologów oraz zwolenników teorii spiskowych. Badania naukowców wspierane przez National Geographic przyniosły nieoczekiwane rezultaty. Badacze twierdzą, że dzięki przeprowadzonym testom chemicznym udało się ustalić, że jest to dokładnie ta lokalizacja, która została wskazana przez ekspedycję cesarza Konstantyna, a nie jak twierdzili niektórzy, wskazana dopiero 700 lat później podczas wypraw krzyżowych. Podczas analizy ustalono, że pozostałości wapiennej jaskini znajdującej się w świątyni to fragmenty grobowca z czasów starożytnych Rzymian. Zaprawa wokół marmurowej płyty miał powstać właśnie w okresie panowania cesarza Konstantyna. Nad nią został zbudowany kościół. National Geographic informuje, że cechą grobowca jest długa półka, czyli łoże pogrzebowe, które zgodnie z tradycją było miejsce ukrzyżowana Jezusa Chrystusa. Tego typu półki są powszechne w grobowcach Żydów z I wieku. Naukowcy nie kryli zaskoczenia, kiedy podczas badań okazało się, że pod marmurem odkryto jeszcze jedną warstwę - płyty oznaczone krzyżem położone bezpośrednio na wapiennej skale. Spekuluje się, że mogą one pochodzić z XI wieku, na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów na to, że którykolwiek ze szczątków pochodził z pierwszej rzymskiej świątyni. Źródło: The Independent / National Geographic
co znaleziono w grobie jezusa